Dwa tygodnie minęły mi w straszliwym tempie.
Jutro wyjeżdżam.
A raczej wyjeżdżamy.
Ja i Szymon.
Nie mogę się doczekać.
To będzie najlepsze 5 dni w moim życiu.
Szymon też bardzo się cieszy, że te dni spędzi tylko ze mną.
Ostatnio chyba jeszcze bardziej mnie polubił.
Dobra, idę spać. Muszę jutro wstać o 5. Szymon będzie po mnie o 5:50, razem idziemy do szkoły spod której o 6:15 mamy autobus na lotnisko, a nasz samolot odlatuje o 7:05. Oczywiście lecimy z naszą wychowawczynią, panią Wróblewską.
***
Ranek. Jestem już gotowa.
Na szczęście mama nie zechciała jechać ze mną na lotnisko, bo Ola się troszkę rozchorowała.
Pożegnałam się ze wszystkimi, plecak na plecy, torba w rękę i w drogę.
Kiedy wyszłam z podwórka zauważyłam, że Szymon już jest.
Na przywitanie mnie przytulił.
- Hej. Jak tam? - powiedział z uśmiechem - Wyspana?
- Hejka. Ogólnie jestem bardzo zadowolona, ale w ogóle się nie wyspałam. - odpowiedziałam ziewając.
- A ja się wyspałem. Niby poszedłem późno spać, ale jestem wyspany.
- Wiesz, głupi ma zawsze szczęście! - zaśmiałam się, zdejmując mu czapkę.
- Oddawaj! - Szymon zaczął próbować wyrwać mi jego czapkę, ale ja nie dawałam za wygraną.
- Nie oddam! Moja! - pokazałam mu język, założyłam sobie jego czapkę na głowę i pobiegłam.
Szymon zaczął biec za mną. Kiedy mnie dogonił, powiedział:
- Albo oddajesz mi czapkę, albo w samolocie zamiast z tobą będę siedział z Wróblewską. To jak?
- I tak usiądziesz ze mną, lamusie. - powiedziałam z satysfakcją.
- No ok, masz racje. Wygrałaś. - powiedział Szymek z udawanym smutkiem w głosie.
- Ojej, dzieciaczek się zasmucił, bo Elizka zabrała mu czapeczkę? Tragedia...
- Wal się, głupku. - Szymon do mnie podszedł i z całej siły pocałował w policzek. Ja w tym momencie upuściłam jego czapkę.
- No. Wiedziałem, że to zadziała. - podniósł swoją czapkę i się wyszczerzył.
- Phi, bardzo śmieszne.
W mgnieniu oka doszliśmy do szkoły. Nasza wychowawczyni już na nas czekała.
- Dzień dobry. - powiedziałam razem z Szymonem.
- Dzień dobry. Autobus będzie za pięć minut. - powiedziała pani Wróblewska.
- Dobrze.
- Dowiedziałam się, że nasz hotel ma 3 gwiazdki i znajduje się na wschód od centrum Londynu. W hotelu jest restauracja, w której będziemy jedli śniadania i obiado-kolacje. Nasze pokoje mieszczą się na 2 piętrze. Wy będziecie mieli pokoje obok siebie, a ja naprzeciwko was.
- Fajnie. Nie mogę się doczekać! - powiedziałam, a uśmiech sam namalował się na mojej twarzy.
Po chwili przyjechał autobus, w którym usiadłam obok Szymona. W drodze na lotnisko powiedziałam mu, jak bardzo się cieszę, że jadę akurat z nim. On na te słowa mnie przytulił i szepnął do ucha: "Ja też się cieszę, że jadę z Tobą"
Już przed 6:30 dojechaliśmy na lotnisko. Od razu poszliśmy na odprawę, a potem wsiedliśmy do samolotu. Oczywiście usiadłam z Szymkiem, a nasza pani przed nami.
W czasie lotu, który trwał 2 godziny, na prawdę dużo rozmawialiśmy.
- Wiesz.. nigdy nie myślałem, że jesteś taka fajna..
- Ja? Fajna? Dzięki.. ty też jesteś fajny. A nawet bardzo fajny.
- Wiem, że mnie uwielbiasz.
- Nie oceniaj się za wysoko, ok?
- Ja nie mam zbyt wysokiej samooceny, po prostu wiem, że za mną szalejesz.
- Jasne, czubie. Wmawiaj sobie. - potargałam go po włosach.
O 9:30 byliśmy na lotnisku w Londynie. Poszliśmy po nasze walizki, a potem przyjechał po nas samochód, którym pojechaliśmy do hotelu.
- Wow, niezły jest.. - powiedział Szymon, kiedy zobaczył hotel.
Faktycznie. Hotel był piękny. Na wprost wejścia była recepcja, po prawej winda, a po lewej wejście do restauracji.
Wszytko w kolorach czerwieni i żółci.
Kiedy rozejrzeliśmy się po parterze, pojechaliśmy windą na 2 piętro.
Pokoje też robiły wrażenie. Kolorystyka zielono-pomarańczowa, wygodne jednoosobowe łóżko, naprzeciw którego komoda z telewizorem, a obok szafa.
Po lewej wejście do łazienki z ładnym prysznicem, umywalką i sedesem.
Rozpakowałam się.
Z naszą panią mieliśmy się spotkać o 12, więc było jeszcze dużo wolnego czasu, który mieliśmy spędzić w hotelu.
Poszłam do Szymona.
- Co tam? Rozpakowana? - zapytał.
- Tak. Wolę posiedzieć z tobą, niż sama się nudzić.
- Spoko. Poczekaj, idę do łazienki się przebrać, a potem coś porobimy.
- Ok.
Czekałam na niego krótko, może 5 minut.
Z łazienki wyszedł ubrany w niebieską bluzę i jeansy.
Kiedy usiadł obok mnie na tapczanie, poczułam, że wypsikał się perfumami. Elegancik, nie ma co.
- Ej, może poprosimy panią, żebyśmy poszli na London Eye? Zawsze marzyłam, żeby się na tym przejechać.
- Poprosić możemy. Ciekawe czy się zgodzi.
- Zgodzi się, spokojnie. - powiedział z uśmiechem.
Potem zrobiliśmy listę miejsc, które chcemy zwiedzić, aby potem dać ją Wróblewskiej.
Na tej liście zapisaliśmy takie miejsca jak: Big Ben, Tower Bridge, Oxford Street, Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds i wiele innych.
Przed dwunastą zeszliśmy na dół i zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, a jedno z nich wstawiłam na Facebooka.
Pani Wróblewska była po nas punktualnie o 12, i bez wahania zgodziła się na London Eye. Powiedziała tylko, że ma lęk wysokości i wchodzimy sami, a ona poczeka na dole.
Na największe koło widokowe na świecie poszliśmy pieszo, ponieważ było niedaleko. Podczas spaceru męczyłam Szymona o fotki, ponieważ bardzo chciałam upamiętnić tą wspaniałą wycieczkę.
_________________________________
I jak? Ja jestem nawet zadowolona z tego rozdziału :)
A wam jak się podoba?
Teraz kilka rozdziałów poświęcę na wycieczkę do Londynu :>
Następny rozdział będzie prawdopodobnie w czwartek.
Aaa, no i dziękuję za tyle komentarzy, za 7 obserwatorów i prawie 900 wyświetleń!
Jesteście NAJLEPSI <3
Cudowne
OdpowiedzUsuńMibsie bardzo podoba :*
OdpowiedzUsuńbardzo fajne !!!!!!!
OdpowiedzUsuńSupio :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!! ^^
OdpowiedzUsuń