piątek, 5 czerwca 2015

Wyjaśnienie + Rozdział 5

Moi kochani czytelnicy,
Z całego serducha przepraszam Was za miesiąc nieobecności.
Ledwo zaczęłam prowadzić bloga, a już przerwa...
Miałam strasznie dużo sprawdzianów, a zależy mi na dobrej średniej na koniec, miałam Odnowienie Przyrzeczeń Chrztu Świętego... po prostu brak czasu.
Do tego dużo spraw osobistych, dobrych i złych.
Nie miałam czasu na bloga. Ale teraz oceny już wystawione, sprawy osobiste pozałatwiane, słoneczko, już prawie lato i mam wenę na pisanie :-)
Rozdziały będą raz albo dwa w tygodniu.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś ze mną został.
A teraz serdecznie zapraszam na 5 rozdział :*

PS. Może zauważycie, może nie. W poprzednich rozdziałach, tam gdzie były wzmianki o wieku i klasie Elizy, zmieniłam 11 lat i 4 klasę podst. na 14 lat i 1 klasę gimnazjum. Wydawało mi się po prostu, że całe opowiadanie jest zbyt poważna, jak na 11-latkę.



Na London Eye doszliśmy w jakieś 20 minut.
Potem czekaliśmy w kolejce po bilety.
W pewnym momencie zamyśliłam się i przez chwilę nie miałam kontaktu z rzeczywistością.
- Heej, Eli. Co jest? - powiedział Szymon i pomachał mi ręką przed oczami.
- Co? Nie, nic. Zamyśliłam się tylko, już ok. - odpowiedziałam.
- A o czym tak myślałaś? - zapytał Szymon.
- O niczym. Ty kupisz bilety, bo lepiej mówisz po angielsku. Zaraz nasza kolej.
Szymon oczywiście kupił bilety i po kilku minutach wsiedliśmy na London Eye.
Na początku trochę się bałam, ale Szymek mnie przytulił i powiedział, że nic nam się nie stanie, więc byłam spokojna.
Podeszłam do szyby i podziwiałam panoramę Londynu.
- Wow, jak pięknie... - powiedziałam, kiedy byliśmy na szczycie.
- Masz racje, pięknie. Ale w tym wszystkim to ty jesteś najpiękniejsza. - powiedział Szymon.


Wydawało mi się, że się przesłyszałam.
- Yyy... słucham? - powiedziałam.
- Nie nic. Podziwiam tylko Londyn... - wymamrotał Szymon.
- Ehem. Spoko.
Potem jechaliśmy w milczeniu. Nie mogłam skupić się na podziwianiu Londynu.
Myślałam o tym, co powiedział Szymon. Nie mogłam zrozumieć, czemu ostatnio jest dla mnie taki miły, taki słodki.
Ok, w sumie, to fajnie, ale dlaczego taki jest? Może kolejny ktoś, kto jest dla mnie dobry z litości?
- Eh, Eliza, nie zasypuj się takimi czarnymi myślami! Może on cię po prostu lubi?! - słyszę głosik w mojej głowie.
Pewnie ten głosik ma rację. Już nie będę tak myślała. On mnie po prostu bardzo lubi, i tyle.
Po kilku minutach przejażdżka London Eye się skończyła, więc poszliśmy do naszej pani, która na ławce jadła gofra.
- I jak tam? Podobało się wam? - zapytała pani Wróblewska.
- Tak, było super. - powiedział Szymon.
- No to dobrze. Rozmawiałam przed chwilą z turystą z Polski, powiedział, że gdzieś na obrzeżach Londynu jest ogromny park wodny. Dużo basenów, zjeżdżalni, a jeśli ktoś nie chce się kąpać, są też leżaki i mini plaża. Wszytko jest oczywiście pod dachem. Chcecie tam iść po obiedzie? - zaproponowała nasza nauczycielka.
- Ja chętnie się przejdę. - powiedziałam.
- Ja też. - zgodził się Szymon.
- No to ustalone. Chodźcie do hotelu na obiad. Potem spakujecie rzeczy potrzebne do parku wodnego i pojedziemy. Myślę, że zostaniemy tam do wieczora.
***
Zjedliśmy obiad.
Potem poszliśmy się spakować, tak jak ustaliliśmy. Mieliśmy na to pół godziny, bo o 14:30 wyjeżdżaliśmy do parku.
Ja spakowałam się w kilka minut. Postanowiłam iść do Szymona.
Zapukałam do drzwi od jego pokoju.
- Hej, mogę? - powiedziałam.
- Tak, jasne. Jestem już prawie gotowy. - powiedział Szymon otwierając mi drzwi.
Usiadłam na łóżko.
- Poczekaj chwilę, ok? - powiedział Szymon. - Muszę się przebrać.
- Dobra, to ja może wyjdę. Nie będę przeszkadzać.
- Nie, siedź. Przebiorę się w łazience, nie ma sprawy. - uśmiechnął się Szymon.
Czekałam na niego kilka minut. Wyszedł z łazienki przebrany w pomarańczową koszulkę i jeansy. W ręku trzymał torbę.
Po chwili usiadł obok mnie na łóżku.
- Wiesz co? - powiedział.
- Hm?
- Już dawno miałem ci to powiedzieć... no bo ja się w tobie ten, no... -- mamrotał pod nosem.
W pewnym momencie nachylił się i chyba już chciał mnie pocałować. Ta chwila, była taka magiczna, cudowna, jak we śnie.
Ale... ale weszła pani Wróblewka i powiedziała:
- Gotowi?
Na szczęście zdążyliśmy się od siebie odsunąć.
- Tak, już jesteśmy gotowi. - powiedział Szymon.
- Tylko pójdę po swoją torbę, bo na chwilę przyszłam do Szymona. - powiedziałam szybko.
Wyszliśmy z pokoju Szymona, poszłam po torbę i zeszliśmy na dół.
Samochód już czekał na nas przed hotelem.
Okazało się, że park wodny jest dosyć blisko naszego hotelu, i dojechaliśmy w jakieś 20 minut.
Poszliśmy do kasy, i zamówiliśmy 1 normalny i 2 ulgowe bilety 5-cio godzinne.
Za wszystko zapłaciła nasza nauczycielka, ponieważ wszystkie atrakcje są częścią nagrody za konkurs.
Poszłam z panią Wróblewską do szatni damskiej i przebrałam się w strój.
Z Szymonem spotkałam się już w parku wodnym. Był super, jakieś 30 różnych basenów i jakuzzi oraz dużo zjeżdżalni.
Szymon poszedł do basenu podzielonego na tory, aby popływać. Ja nie miałam ochoty się kąpać, więc usiadłam na brzegu tego basenu.
Zamyśliłam się, a chwilę potem Szymon do mnie podpłynął. Pociągnął mnie za nogę i dopiero wtedy oprzytomniałam, ale było już za późno. Pociągnął mnie drugi raz i wpadłam do wody z pluskiem.
Kiedy się wynurzyłam byłam na niego zła.
- Ty ty ty ty ty ty ty ty.... ty głupku! - krzyknęłam, ale po chwili się roześmiałam.
- No co? Musisz się troszkę pokąpać. - powiedział śmiejąc się.
- A ty chyba masz ochotę zanurkować, mam rację? - powiedziałam i go przytopiłam.
- No wiesz, nie miałaś racji. - powiedział wynurzając się spod wody. Ale nie był zły, bo się do mnie uśmiechął i dodał:
- Masz ochotę na zjeżdżalnię? Tą czerwoną?
- Sama nie, ale z tobą mogę iść. - powiedziałam śmiejąc się.
- No to idziemy!
Wyszliśmy z basenu, Szymon złapał mnie za rękę.
- To żebyś się nie poślizgnęła. - powiedział.
- Taa, rozumiem, - odpowiedziałam.
Przez chwilę czekaliśmy w kolejce na zjeżdżalnię.
W końcu, kiedy była nasza kolej, zaczęłam się bać.
- Eliza, nie bój się. Usiądź pierwsza a ja usiadę za tobą i będę cię trzymać. Ok? - powiedział Szymon, jakby czytał mi w myślach
- Ok... - odpowiedziałam.
Tak jak powiedział Szymon, usiadłam na zjeżdżalnię pierwsza, a on za mną.
Powoli zaczęliśmy zjeżdżać. Przez cały czas Szymon mnie trzymał. I w sumie się nie bałam, było super.
Wpadliśmy do wody ze straszliwym pluskiem i byłam cała mokra. Ale mimo to czułam się cudownie.
Później kąpałam się w innych basenach razem z Szymonem. Byliśmy też w jacuzzi.


Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęła 19 i musieliśmy powoli udać się do szatni.
Jak zwykle suszenie włosów zajęło mi najwięcej czasu.
- Matko, Eli, długo ci się jeszcze zejdzie? - powiedział Szymon.
- Wal się. Nie masz długich włosów i nie wiesz jak to jest. - odpowiedziałam.
Potem już się nie odezwał i spokojnie wysuszyłam włosy.
O 20 byliśmy już w hotelu.
- Do 22 możecie robić co tylko Wam się podoba. W hotelu, albo poza nim. - poinformowała nas Pani Wróblewska.
Od razu umówiliśmy się z Szymonem na spacer.
Mamy spotkać się za 10 minut przed hotelem.

5 komentarzy:

  1. JA CHCĘ WIĘCEJ!
    Już! Teraz!! Nie wiem czy wytrzymam do następnego rozdziału!!
    O rany....
    Nie wiem co mam mówić, za dużo emocji!!! Ten park, pokój, Szymon... Totalne combo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co ci powiem? :D
      Jesteś chyba moją najwierniejszą czytelniczką :*
      Dziękuję ^^
      A następny rozdział... hm.. co powiesz na jutro? ^^
      Bo nad jeziorem mam tyle weny <3

      Usuń
  2. Brak słów ,rewelacjjaaaaa

    OdpowiedzUsuń