sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 6

Tak jak się umówiliśmy, 10 minut później spotkaliśmy się przed hotelem.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział Szymon i wziął mnie na rękę.
- Dzięki. - odpowiedziałam. - Gdzie idziemy?
- Nie wiem. Chodźmy prosto, a dalej zobaczymy. Mamy dużo czasu.
- Ok. A wracając do tego przed basenem... ty we mnie co? - zapytałam.
- Aaa. Nie, nic. - wymamrotał. 
- Szymon, powiedz mi w końcu, o co ci chodzi. - ustałam naprzeciwko niego i popatrzyłam mu w oczy.
- Tak, chcesz znać całą prawdę? - zapytał.
 - Prawda jest taka, że Cię kocham. Jesteś dla mnie najpiękniejsza, masz najpiękniejszy uśmiech, oczy. Kocham Cię.
- Ja... ja nie wiem.. co mam.. powiedzieć. - powiedziałam niemal płacząc. I w tym momencie, Szymon nachylił się nade mną i mnie pocałował. Całował mnie powoli, ale z całej siły. To był najlepszy pocałunek na całym świecie. A ja oddałam mu ten pocałunek. 



Kiedy skończyliśmy, ja prawie się rozpłakałam. Przytuliłam się do niego i szepnęłam:
- Ja też Cię kocham.
Potem złapał mnie za rękę i poszliśmy prosto bez celu.
Mieliśmy jeszcze ponad godzinę, więc nie spieszyliśmy się.
Szliśmy powoli, w milczeniu. 
W końcu popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam, a on odwzajemnił ten uśmiech.
- Ale się cieszę. - powiedziałam.
- Ja też. Kocham Cię. - powiedział Szymon i pocałował mnie w policzek.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam. - Może obejrzymy u mnie jakiś film jak wrócimy?
- Spoko, pewnie i tak jak wrócimy to Wróblewska pójdzie spać. - roześmiał się.
Potem przeszliśmy się jeszcze trochę i rozmawialiśmy. 
Po 21 zawróciliśmy i wpół do dziesiątej byliśmy w hotelu.
Ja od razu poszłam do swojego pokoju, trochę ogarnęłam, przebrałam się w coś wygodniejszego i czekałam na Szymona, który poszedł poinformować Wróblewską, że wróciliśmy.
- Hej, już jestem. - powiedział wchodząc po cichu do pokoju.
- I co? - zapytałam.
- Powiedziała "Dobrze, dzieciaczki, ja już idę spać, a wy możecie jeszcze sobie poczytać przed snem. Dobranoc". - odpowiedział Szymon parodiując naszą nauczycielkę.
- Hhahahahahahah. - wybuchnęłam śmiechem. - A co oglądamy? - zapytałam wyciągając komputer. 
- Co chcesz. Ty wybierasz. - odpowiedział.
- Hm.. "Zostań, jeśli kochasz"? Czytałam książkę i była świetna.
- Ok, może być. 
Wyszukałam filmu w internecie i go włączyłam. 
Szymon usiadł na łóżku, a ja położyłam mu głowę na kolana.
Było cudownie. Na filmie kilka razy się popłakałam, a Szymon mnie wtedy przytulał.
Pod koniec bardzo chciało mi się spać...
***
O 8 obudził mnie budzik. Byłam po uszy przykryta kołdrą, a mój komputer stał na komodzie. Na szafce nocnej zauważyłam kartkę, na której było napisane:
"Hej, kocie. Zasnęłaś pod koniec filmu. Przykryłem Cię i wyłączyłem komputer. Jak ci się spało? <3 " 
Kiedy to przeczytałam, mimowolnie się uśmiechnęłam. Poszłam się umyć, a potem się ubrałam w niebieską bluzę i czarne rurki. 
Do śniadania zostało jeszcze 10 minut, więc poszłam do Szymona. 
- Hej misiu. - powiedziałam trochę zaspana, wchodząc do jego pokoju. - Kochany jesteś, wiesz?
- Hej, hej. Poczekaj chwilę, już się ubieram, ok? - krzyknął z łazienki. 
- Ok.
Po kilku chwilkach wyszedł z łazienki, jak zwykle wypsikany perfumami. 
- Jestem. Co mówiłaś?
- Że jesteś kochany. I słodki. - powiedziałam z uśmiechem.
- No bo wiesz, miałem cię taką samą, z komputerem na kolanach zostawić? Jakbym mógł? - powiedział.
- Ooo, słodkie. - pocałowałam go w policzek. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, bardzo. Idziemy na śniadanie? - zapytał.
- Ok, możemy iść.
Wyszliśmy z pokoju i trzymając się za ręce poszliśmy do restauracji. Wróblewska już na nas czekała.
Usiedliśmy obok siebie i czekaliśmy na śniadanie. 
- Co dziś robimy, proszę pani? - zapytałam.
- Może Oxford Street o 10? Co wy na to? Kupicie sobie jakieś pamiątki, czy coś.
- Ja chętnie.
- Ja też.
- No to ustalone. Do obiadu Oxford Street a potem zobaczymy.  - powiedziała nauczycielka.
Zjedliśmy śniadanie, a zaraz po nim pojechaliśmy metrem na Oxford Street.
Było tam cudownie. Setki sklepów, piękne uliczki.
Nie wchodziliśmy do wszystkich sklepów, bo jest ich bardzo dużo, ale do niektórych weszliśmy.
W jednym bardzo spodobała mi się koszulka na krótki rękaw, ale jakoś wyszło, że jej sobie nie kupiłam. 
Potem Szymon zniknął na chwilę, mówiąc, że idzie do toalety. Kiedy przyszedł, miał w ręce torbę z zakupami.
- Co kupiłeś? - zapytałam.
- Koszulkę, w hotelu ci pokażę. - odpowiedział biorąc mnie za rękę. 
Chodziliśmy uliczkami Oxford Street jeszcze kilka godzin, a później wróciliśmy do hotelu.
Siedziałam chwilę przed obiadem z Szymonem w jego pokoju i oglądaliśmy zdjęcia.
Po obiedzie chodziliśmy z panią Wróblewską uliczkami Londynu i pokazywała nam różne zabytki (plan wycieczki, nie było to zbyt ciekawe).
Przed 19 zjedliśmy kolację i znowu, do 22 mieliśmy czas dla siebie.
Chwilę siedzieliśmy z Szymonem i sprzeczaliśmy się, gdzie iść.
W końcu ustaliliśmy spacer po Tower Bridge. Jest tam pięknie, gdy się ściemnia.


Wyszliśmy przed 20 i powoli poszliśmy w stronę Tower Bridge. Było tam cudnie.
Światła ozdabiające most i światła samochodów łączyły się, tworząc wspaniałą, romantyczną atmosferę.
Szliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając.
- Wiesz... Londyn jest taki cudowny. Zawsze będę o nim pamiętała, i o tym, co tu się wydarzyło... - powiedziałam.
- Ja też. To wszystko co tu się wydarzyło jest spełnieniem moich marzeń. - powiedział Szymon i mnie do siebie przyciągnął, a potem powoli pocałował. Ja oddałam mu ten pocałunek, on potem mi i tak kilka razy. Pocałunki na Tower Bridge są na prawdę magiczne.
Przed 22 wróciliśmy do hotelu, ale siedzieliśmy jeszcze do północy w pokoju Szymona i gadaliśmy.
Na koniec dał mi buziaka i poszłam do swojego pokoju.
Umyłam się i szczęśliwa położyłam się spać, myśląc o tym wszystkim, co się teraz dzieje.
_________________________

I jak? Dzieje się, co nie? ^^ 
W następnym rozdziale może wrócą z Londynu ^^
Teraz mam wenę i czas, więc rozdziały są codziennie, ale nie będzie tak zawsze, bo szkoła ;-;
Następny jutro albo w poniedziałek :*


2 komentarze:

  1. Było.... SŁODKO. UROCZO. ROMANTYCZNIE.
    Czyli chyba tak jak powinno być ;D
    Czekam na następny rozdział!
    Ciekawe jak to się dalej potoczy...

    OdpowiedzUsuń